On chce być jej Panem, Ona ma zostać jego Uległą. On będzie „eksplorował jej zmysły i kobiecość” przy użyciu pejcza, laski, kajdanek i paru innych zabawek z sex shopu w Czerwonym Pokoju Bólu. A do "Pięćdziesiąt twarzy Greya" E. L. James, wydawnictwo Sonia Draga „Bestsellerowa powieść, której sprzedaż w Stanach Zjednoczonych sięgnęła 15 milionów już w pierwszych trzech miesiącach…”, „Kobiety na jej punkcie szaleją, mężczyźni wiele zawdzięczają…”, „Romantyczna, zabawna, głęboko poruszająca…”. Brzmi jak opis dobrej książki, czyż nie? To wyimki z okładki ostatnio głośnej powieści E L James, „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E. L. James, wydawnictwo Sonia Draga Rzecz w tym, że znów dałam się nabrać. Wydawnictwo owinęło mnie wokół swego drogiego paluszka. Co więcej, uwierzyłam nawet w uparcie cytowane statystyki Newsweeka i New York Timesa na okładce (bestseller, poruszająca, wyśmienita, wciągająca, miliony Amerykanek pokochało tę książkę…). Tego typu określenia znajduję na co drugiej pozycji literackiej. Dlatego z reguły nie biorę na serio tego, co wydawcy na okładkach skrobią. Uwierzyłam i to był mój błąd. „Pięćdziesiąt twarzy Greya” nie jest ani wciągające, ani poruszające, nie jest romantyczne, ani zabawne. Nie jest też powieścią erotyczną, która zdominowała damski rynek księgarski, a zaledwie powieścidłem sięgającym poziomu harlequina. Ona, 21-letnia świeża absolwentka USC, typ zakompleksionego, nieśmiałego dziewczęcia. On, młody, piekielnie przystojny, seksowny, inteligentny, niewyobrażalnie bogaty. A w dodatku ma głęboko skrywaną tajemnicę. Mamy zatem szarą myszkę i chodzący ideał mężczyzny. Poznają się podczas wywiadu, który Ona przeprowadza dla uniwersyteckiej gazety. Pojawia się między nimi „chemia”, „płomień, „namiętność”. Zwykła znajomość przeradza się w gorący romans. Czytelniczka dostaje do ręki gotowy przepis na harlequina. Jest tylko jeden szkopuł. On chce być jej Panem, Ona ma zostać jego Uległą. Podsuwa dziewczynie do podpisania umowę o poufności. Umowa dotyczy ich relacji. Bo to nie ma być związek czy romans, a, cytuję: „pieprzenie się”. On będzie „eksplorował jej zmysły i kobiecość” przy użyciu pejcza, laski, kajdanek i paru innych zabawek z sex shopu w Czerwonym Pokoju Bólu. Ona, jako Uległa, ma zwracać się do niego w określony sposób, przyjmować od niego prezenty (np. drogi samochód, ubrania czy BlackBerry). W czasie stosunku nie wolno jej go dotykać, ani patrzeć mu w oczy, zasypiać u jego boku. Trochę chory układ. Ale, drogie panie, nie chcę wyjść na osobę pruderyjną. Każdy może mieć jakieś swoje upodobania sypialniane. I ja też czytałam de Sade’a. A więc to, co miało być w powieści i w historii związku dwojga głównych bohaterów wyjątkowe, podniecające, okazało się niestety grafomańskie i kiczowate. Bo nastrój w literaturze to trzeba umieć budować. A tu dostaję coś takiego na tacy: „Jego głos jest ciepły i aksamitny niczym gorzka czekolada”. „Grey ujmuje mnie za rękę. Czuję przepływ prądu i bicie serca mi przyspiesza”. Takimi zdankami mogę rzucać bez końca. Ale ten dialog powalił mnie na łopatki: „I co teraz? – pyta Ona. On: – Teraz będę cię pieprzył. Ona: – O kuźwa! i/lub – O święty Barnabo! i/lub – O, kurka wodna!” Pytanie, czy naprawdę E L James włożyła tego typu okrzyki w usta bohaterki, czy też to tłumaczka chce z tej szarej myszki zrobić jeszcze większą infantylną dziewuchę niż Ana w rzeczywistości jest. O tak. To na pewno tego typu dialogi oszołomiły miliony Amerykanek. Mnie niestety nie. Były po prostu nijakie. Nie poczułam żadnego dreszczyku. Przewracałam kartkę za kartką, byle by wreszcie skończyć się męczyć. Bo nie ukrywam, ze pomysł na powieść jest ciekawy. Dziś, żeby zarobić na pisaniu, trzeba wprowadzić coś nowego, nieoczekiwanego. Oklepanych fabuł we współczesnych powieściach nam nie brak. A więc pomysł był nawet niezły. Tylko, że kiepsko pisarsko potraktowany. Zasób językowy autorki musi być naprawdę ubogi, jeśli Ona podczas szczytowania już zawsze będzie „rozpadać się na milion kawałków”, a On będzie „jęczał” albo wzdychał „o tak, mała”. Przypomniała mi się teraz nasza znajoma „S@motność w sieci” Wiśniewskiego, bo o ile pamiętam, autor też tam dość odważnie potraktował temat relacji damsko-męskich. Skrupulatnie opowiedział nam, co się zdarzyło za drzwiami tamtej sypialni. I nie zrobił tego w tak rażący i kiczowaty sposób. I poza tym, cała powieść była mądra, wzruszająca i niezwykle przejmująca. Dobry romans ma być dobry w całości. Swoją drogą, jest to jakieś pole do literackiej dyskusji. Jak napisać dobrą scenę miłosną i nie popaść w grafomański ton? Fenomen tej książki zadziwia. Podobno jakiś procent kobiet rzeczywiście przyznaje, że po lekturze, ich życie seksualne znacznie się poprawiło. Zastanawiam się, jak? Każda z nich podała swym partnerom książkę do ręki, a oni po lekturze doznali miłosnego „illuminati”? A przecież kajdanki i pejczyki to nie jest wszak jakaś nowość, jest dostępna ludziom w sklepach z czerwonym szyldem „Erotic shop” i zawieszką „+18”. Co do tego ostatniego. Książka jest ogólnie dostępna, a więc przeczytają ją kobiety w każdym wieku, także nastolatki. Przypomnijmy, że główna bohaterka, Uległa, też jest jeszcze młodą dziewczyną, w dodatku dziewicą. A już przy pierwszym zbliżeniu doznaje wielokrotnego orgazmu. Nie żądam, żeby książkę sprzedawano za okazaniem dowodu osobistego, ale powieść przekazuje nieco zafałszowany obraz życia seksualnego. No chyba że spotka się na drodze takiego Christiana Greya, przecież wszystko wtedy może się zdarzyć. Jestem więc na „nie”. Męczyłam się, choć nie rzuciłam książką o ścianę. Z reguły lubię książki, w których koncept mnie zaciekawia, ale nie zostanie potraktowany byle jak. W tym przypadku jest gorzej, bo „50 twarzy Greya” jest pierwszą częścią trylogii, a zatem nie wiem, jakie są dalsze losy słodkiej Any i mrocznego Christiana. Poproszę jednak jakieś uprzejmego o opowiedzenie mi epilogu. Podejrzewam, że nie spotkam się z niczym nowym, a identycznym harlequinowym powieścidłem. Na niego jednak mogę wydać parę złotych w przydworcowym baraku książkowym, a nie prawie czterdzieści w księgarni. Autor: Ewelina Wasilewska
Oglądaj 50 Twarzy Greya za darmo juz teraz w jakości HD z poniższego linku: Polecam. 9 lat temu. Madonna: "50 Twarzy Greya" jest dobre, pod warunkiem, że jesteś dziewicą"50 Twarzy Greya - opinie. Recenzja Tomasza Raczka już w sieci. Jak jeden z najbardziej znanych polskich krytyków filmowych ocenia film na podstawie powieści James? 50 Twarzy Greya - recenzja Tomasza Raczka. Jak jeden z najbardziej znanych polskich krytyków filmowych ocenia film na podstawie powieści James? Tomasz Raczek podzielił się swą opinią na swoim oficjalnym koncie na Facebooku! Obejrzałem 50 TWARZY GREYA. Jak należało się spodziewać, film nie jest ani wybitny, ani beznadziejny. Jest średni. Córka Melanie Griffith i Dona Johnsona, Dakota Johnson (Anastasia), daje się nie bez przyjemności uwodzić przystojnemu Jamiemu Dornanowi (Grey). Ten ostatni sceną widowiskowego obnażenia torsu wywołuje w kinie westchnienie... panów, których przyciągnęły na film ich partnerki. Jednak i jedni, i drudzy (panowie i ich partnerki) wychodząc z kina zgodnie jęczą, że film był nudny i opowiadał o BDSM w sposób, który w ogóle, ale to w ogóle nie wywołał ich zainteresowania. Nie wierzę im. Moim zdaniem książce i filmowi 50 TWARZY GREYA uda się wprowadzić do współczesnej normy obyczajowej odmianę seksu opartą na dominacji i podporządkowaniu partnerów (z elementami sado-maso). Na tym właśnie polega przełomowość słabej literacko książki i średniego filmu. Komentatorzy nie zauważają bowiem głównej przyczyny tego, dlaczego książka stała się bestsellerem, teraz zaś filmowi grozi, że będzie hitem. Otóż prezentacja seksu sado-maso w sztuce zawsze dotąd odbywała się z ręki mężczyzn. To oni wydawali się być nim zainteresowani. Podwaliny literackie dał oczywiście markiz de Sade, w filmie wielkie zasługi położyli Pier Paolo Pasolini ("Salo" - film pokazywany zresztą w wielu krajach tylko dla wąskiej klubowej publiczności, a w innych wręcz zakazany), czy Lars von Trier ("Nimfomanka"). To była mocna, "męska", najczęściej wyrafinowana sztuka. Tym razem seksem sado-maso zainteresowały się kobiety: Erika Mitchell - pisarka (lat 51), Kelly Marcel - scenarzystka (lat 41) i Sam Taylor-Johnson - reżyserka (lat 47). 50 TWARZY GREYA to damski punkt widzenia na seks oparty na dominacji i podporządkowaniu. Nie jest on wyrafinowany (jak wcześniejsze "męskie" doświadczenia), nie jest elitarny, nie jest też obarczony intelektualnym uzasadnieniem. Ma za to smak kultury popularnej, łatwo zrozumiałej nawet dla odbiorców bez żadnego wykształcenia i zamiast rozważań natury etycznej, czy estetycznej wprowadza tanią, podlaną melodramatyzmem psychologię, rodem ze słabego serialu. Dlatego właśnie ten punkt widzenia jest nudny, dlatego film jest średni, i dlatego tak przystępny, że może zdobyć wysokie miejsce w światowych rankingach. A że kobiety stały się w połowie drugiej dekady XXI wieku wiodącą siłą zachodnich społeczeństw, to ich punkt widzenia zdecyduje o tym, czy coś się przyjmie, czy nie. Moim zdaniem przyjmie się, powstanie (także u nas) więcej sklepów z akcesoriami BDSM a wychodzący dziś z kina i narzekający na to, że było nudno, panowie i panie już powinni szykować tyłki na seksowne biczowanie przez swoich partnerów i partnerki. Źródło: oficjalne konto Tomasza Raczka ac Wkręceni film online bez limitu za darmo. Pięćdziesiąt twarzy Greya pdf chomikuj download Gdzie mogę przeczytać książkę "50 twarzy Greya
Sklep Książki Literatura obyczajowa Erotyczna Pięćdziesiąt twarzy Greya. Pięćdziesiąt odcieni. Tom 1 (okładka miękka, Wszystkie formaty i wydania (1): Cena: Opis Opis Książka „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E. L. James opowiada losy studentki literatury Anastasi Steel i zabójczo przystojnego biznesmena. Młoda dziennikarka jedzie w zastępstwie swojej koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Od pierwszych minut spotkania mężczyzna zaczyna fascynować i urzekać Ann. Czuje, że ją onieśmiela, a w powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać. Z ulgą kończąc rozmowę postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku i wrócić do swojego poukładanego życia. Gdy wydaje się, że już nic się nie zmieni w życiu Ann, nazajutrz rano w sklepie, w którym dorywczo pracuje, zjawia się Christian Grey. I proponuje kolejne spotkanie... Niedoświadczona i niewinna dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach… Powyższy opis pochodzi od wydawcy. Dane szczegółowe Dane szczegółowe Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya. Pięćdziesiąt odcieni. Tom 1 Tytuł oryginalny: Fifty Shades of Grey Seria: Pięćdziesiąt odcieni Autor: James E L Tłumaczenie: Wiśniewska Monika Wydawnictwo: Wydawnictwo Sonia Draga Język wydania: polski Język oryginału: angielski Liczba stron: 608 Numer wydania: I Data premiery: 2012-09-05 Rok wydania: 2012 Forma: książka Wymiary produktu [mm]: 196 x 40 x 124 Indeks: 11690962 Recenzje Recenzje E. L. James, a właściwie Erika Mitchell to urodzona w 1963 roku brytyjska pisarka, która zasłynęła przede wszystkim dzięki erotyczno-romantycznym powieściom zebranym w trylogię historii Christiana Greya. W skład serii wchodzi "Pięćdziesiąt twarzy Greya", "Nowe oblicze Greya" oraz "Ciemniejsza strona Greya", które rozeszły się na całym świecie w łącznym nakładzie przekraczającym 100 milionów kopii. Na co dzień żyje z rodziną w Londynie, gdzie pracuje jako dziennikarka telewizyjna. Inne z tej serii Inne z tego wydawnictwa Najczęściej kupowane
Kilka dni temu zadebiutował zwiastun "najgłośniejszego filmu roku", 50 twarzy Greya. Ekipa Today Show odwiedziła plan, by zobaczyć, jak powstawał obraz. Zobaczcie, co się działo za Dakota Johnson: Kim jest gwiazda ''50 twarzy Greya''?O rolę Anastasii Steele ubiegały się najpopularniejsze amerykańskie gwiazdy, jednak wszystkie musiały obejść się smakiem – pokonała je pewna 25-letnia, wciąż jeszcze mało znana aktorka... Ale to już wkrótce się zmieni, bo rok 2015 będzie należał właśnie do niej. Gwiazdor 50 twarzy Greya za najlepszy serial wszech czasów uważa Lost, a muzycznych inspiracji szuka w twórczości KT Tunstall, Boba Dylana, Bruce’a Springsteena, Neila Younga i Van Morrisona W dzisiejszym odcinku Netflix będzie chciał zrobić sobie hotel w dość nieodpowiednim miejscu, Dakota Johnson zdradzi, co takiego działo się na planie filmu „50 twarzy Greya”, a chłopak w bajce Disneya dostanie okresu. #1. Film „Hokus Pokus” powraca po 30 latach Po niemal 30 latach od premiery oryginału, Disney postanowił zafundować nam drugą część filmu „Hokus Pokus”. Akcja filmu rozgrywa się 29 lat po wydarzeniach z poprzedniej części. Główne bohaterki to licealistki, z czego jedna z nich obchodzi właśnie 16. urodziny. Okazuje się, że jest to wiek, w którym młode wiedźmy otrzymują swoje moce i tak właśnie jest w przypadku bohaterki. Całe to zamieszanie wskrzesza nieżyjące od dawna siostry Sanderson, a nowe bohaterki muszą je zniszczyć. W sieci pojawił się nawet zwiastun wraz z datą premiery. Film zadebiutuje już 30 września tego roku na platformie Disney+. Emilia Clarke wypowiedziała się o swoim powrocie do roli Daenerys Sporo zamieszania wywołała przytoczona przed tygodniem wiadomość, jakoby Kit Harington (odtwórca postaci Jona Snowa) miał dostać swój własny serial na HBO, będący spin-offem „Gry o tron”. W udzielonym ostatnio dla BBC wywiadzie jego koleżanka z planu Emilia Clarke (odtwórczyni roli Daenerys) zdradziła, że w zasadzie to był pomysł samego Kita i jest bardzo zaangażowany w cały ten projekt. Kobieta jednocześnie ma nadzieję, że wszystko przebiegnie po jego myśli, a serial ostatecznie trafi do produkcji. Dziennikarz nie mógł przepuścić okazji i zapytał aktorkę, jak ona zapatrywałaby się na ewentualny powrót do „Gry o tron”. Oczywiście byłoby to trudne do zrealizowania, bo jej wątek po prostu się wyczerpał. Jak wszyscy dobrze wiemy, Daenerys (uwaga! spoiler!) pod koniec serialu umiera z ręki Jona Snowa. Jeśli jednak twórcy znaleźliby sposób na wrócenie jej do świata żywych lub rozwinąłby się gdzieś z nią jakiś wątek poboczny, to Emilia Clarke jasno zaznaczyła, że skończyła z tym!Nie, myślę, że już z tym skończyłam. Treściwie i na temat. Taka odpowiedź nie pozostawia więc żadnych wątpliwości. Pamiętacie jeszcze „50 twarzy Greya”? Wprawdzie od premiery filmu minęło już sporo czasu, to jednak dopiero teraz odtwórczyni jednej z głównych ról, Dakota Johnson, zdecydowała się podzielić ze światem tym, jaka atmosfera panowała na planie filmu. Kobieta bez owijania w bawełnę stwierdziła, że atmosfera na planie była wręcz „psychotyczna”, a odpowiedzialna za nią była jedynie sama autorka książek, na podstawie których powstał film, James. Dakota zarzuca jej również, że to przez nią film poniósł fiasko w kwestii artystycznej. Aktorka twierdzi, że James miała swoją własną wizję filmu, która często (uwaga!) nie pokrywała się z tym, co widniało w książkach. Jako przykład można podać choćby wewnętrzny monolog głównej bohaterki, który wielu widzów doprowadzał do szału. Dakota źle wspomina czas spędzony na planie filmu, choć sama pochodzi z aktorskiej rodziny z mocnymi tradycjami i ciężkiej pracy, jak sama twierdzi, wcale się nie obawia.#4. Czwarty sezon „Stranger Things” kręcony był w miejscu kaźni ofiar II wojny światowej Kto oglądał nowy sezon „Stranger Things” ten wie, że akcja dzieje się niemal jednocześnie w kilku różnych lokacjach. Mamy filmowe Hawkins, mamy słoneczną Florydę, mamy nawet daleką Rosję i więzienie, w którym przetrzymywany jest Hopper. No i właśnie o tę ostatnią lokację poszło. Okazało się bowiem, że całe to więzienie to miejsce kaźni Polaków, Romów oraz Żydów w trakcie II wojny światowej. Jest to bowiem litewski zakład karny na Łukiszkach. I choć sam fakt, że zdecydowano się tam kręcić sceny do serialu już wzbudził spore kontrowersje, to gwoździem do trumny okazał się fakt, iż Netflix postanowił otworzyć tam… tymczasowy hotel dla fanów „Stranger Things”. Widzowie mogą spędzić w nim noc za jedyne 100 euro za dobę. Przedstawiciele społeczności romskich oraz żydowskich stworzyli specjalną petycję, aby zdusić ten chory pomysł jeszcze w zarodku. Założono zebranie 35 tys. głosów, co uda się osiągnąć już niebawem. Przytoczono również sprawę numerków na nadgarstkach, które podobno tatuują sobie fani serialu „Stranger Things”. Niektórym tego typu numeracja kojarzy się jednak tylko i wyłącznie z obozami koncentracyjnymi, a nie z serialem o grupie dzieciaków walczących z potworami z innego wymiaru. Pierwsi goście mieli zawitać do hotelu już 4 lipca, jednak prawdopodobnie do tego nie dojdzie. Głosy protestujących są tak silne, że pomysłodawcy już powoli zaczęli się wycofywać. #5. W nowej bajce na Disney+ chłopak dostaje okresu, co wprawiło pewnego dziennikarza we wściekłość Na Disney+ zadebiutował ostatnio serial zatytułowany „Baymax”. To o tym robocie z filmu zatytułowanego „Wielka Szóstka”. Wokół serialu krąży jednak dość sporo kontrowersji, a spowodowane są one głównie postacią transseksualnego chłopaka, który doświadcza menstruacji. Mało tego! W serialu pokazywane są również produkty związane z menstruacją! I choć nie jest to już żadna nowość u Disneya, to jednak w tym przypadku wyraz swemu oburzeniu postanowił dać na Twitterze dziennikarz i filmowiec Christopher F. Rufo. Post cieszy się ogromną popularnością i rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę dyskusję. Oczywiście część osób zgadza się z oburzonym dziennikarzem, jednak zdecydowanie przeważająca część broni produkcji, twierdząc, że to chyba dobrze, iż ktoś bierze na siebie rolę edukatora i oswaja młodych ludzi z rzeczami tak oczywistymi i powszechnymi jak kobiecy okres czy też nieco mniej oczywistymi i powszechnymi jak transseksualizm. W poprzednim odcinku: Kevin Spacey z oficjalnymi zarzutami. Dopuścił się ponoć aż czterech napaści pDraJB.